Autor Wiadomość
Rowan
PostWysłany: Sob 23:00, 14 Sty 2006    Temat postu:

Póki co jednak brakowało jej dwóch elementów, niezbędnych do uzyskania nieśmiertelności. Ale wiedziała, jak je pokonać. Odstawiła nieodłączną czarę i stanęła na dywanie z najwyższej jakości futra ze srebrnych lisów. Powoli podeszła do stolika, na którym stała szklana kula. Wizęła ją w mlecznobiałe dłonie i spojrzała w jej wnętrze.
PostWysłany: Sob 22:54, 14 Sty 2006    Temat postu:

***
I wszystko układało się doskonale. Pokonała kolejną przeszkodę na drodze do nieśmiertelności.
Tak, pragnęła żyć wiecznie. Cały czas zabijać. Chociaż jeśli będzie nieśmiertelna zabijanie nie będzie jej już potrzebne...
Rowan
PostWysłany: Sob 22:50, 14 Sty 2006    Temat postu:

A ona doskonale widziała, że pomocnikom nie wolno ufać. Zaufanie choćby jednej osobie kończyło się w tej branży śmiercią. Póki co była jednak spokojna - wykorzysta jego kanały zdobywania informacji jeszcze kilka razy, a gdy tylko podwinie mu się noga - zabije bez litości.
Sięgnęła po złotą czarę w kształcie czaszki, która była wypełniona krwią i spokojnie wypiła kilka łyków. Tak... Wszystko będzie po jej myśli.
PostWysłany: Sob 22:40, 14 Sty 2006    Temat postu:

Zazwyczaj zabijała tylko "wybrańców", czasem osoby, które zaczęły coś podejrzewać. Zanim zabijała dokładnie poznawała ofiarę, wiedziała o niej wszystko. Jej zaufany, lecz nieco nieudolny pomocnik dostarczał wielu cennych informacji. Były przydatne. Zbyt przydatne...
yeti
PostWysłany: Sob 19:40, 14 Sty 2006    Temat postu:

Tym niewiadomym celem był...tego nikt jeszcze nie wiedział,nawet nie przypuszczał że to mogł być on(albo ona).Jej oddech mroził krew w żyłach a jej głos-chrapiący i twardy jak nagie skały przerażał każdego kto go usłyszał.Jej kroki onieśmielały każdego kto próbował się zbliżyć a jej wzrok przenikał tak dotkliwie jakby chciał rozszarpać od środka.Każdy się jej bał zwłaszcza jak miał być jej celem...
Rowan
PostWysłany: Śro 19:18, 04 Sty 2006    Temat postu:

- Pani, chciałem zauważyć, że...
- Odejdź, nudzisz mnie. Wiesz dobrze, czego oczekuję i masz mi to dostarczać. Czy wymagam tak wiele?
- Nie, pani...
- Doskonale. Więc teraz... zajmij się naszym kolejnym celem.
nea
PostWysłany: Śro 18:45, 04 Sty 2006    Temat postu:

W zupełnie innym miejscu...
Morganna oglądała coś w zielonkawym słoiku.Jej wielkie czarne pazury leciutko gładziły szkło.Nagle z jednego z ciemnych pomieszczeń wyłoniła się zgarbiona postać.Mężczyzna podszedł do wiedźmy, która, zafastynowana słoikiem nie zwracała na niego uwagi.
-Pani, zadanie zostało wykonane.Sobowtóry zabi...-Morganna przerwała mu ruchem ręki..
- Widzę - następne dusze dołączyły do mojej kolekcji...
Rowan
PostWysłany: Wto 22:58, 03 Sty 2006    Temat postu:

Smirth odetchnął z ulgą i poczłapał do pokoju 107. Jednak od razu po otwarciu drzwi - zatrzasnął je z powrotem. Miał pracować Z TYM?! i TEGO pilnować?! Czy ten sukinkot nie zdaje sobie sprawy, że to gorsze, niż zwolnienie z pracy?! Stary, złośliwy, skretyniały, podły...
Wciągnął gwałtownie powietrze i wszedł do pokoju.
- Witam, panie Smith...
Przy biurku siedziała wysoka, czarnowłosa kobieta o bardzi jasnych oczach, ukrytych za kwadratowymi okularami. Miała na sobie czerwoną (pod kolr szminki) bluzkę ze znacznym dekoltem i czarne dżinsy. Patrzyła bezczelnie na policjanta i zaciągała się dymem z cienkiego papierosa, którego chwilę potem ugasiła o blat biurka.
- Słyszałam, że stary coś dla mnie ma - mruknęła.
PostWysłany: Wto 22:51, 03 Sty 2006    Temat postu:

Następnego dnia Smith zapukał ostrożnie do gabinetu komisarza.
- Proszę - warknął nerwowo jegomość. Smith ostrożnie wszedł, cicho zamknął drzwi i z miejsca, widząc rozeźloną minę szefa, zasalutował i stanął na baczność.
Nie masz tego, prawda? - zapytał.
- N-nie, komisarzu.
- A więc... nie, nie zostaniesz wyrzucony - roześmiał się widząc zzieleniałą ze strachu minę podwładnego. Po chwili jednak spoważniał. - Ale nie możemy sobie tego odpuścić. Nie, absolutnie. To poważna sprawa i musimy jak najszybciej znaleźć to. Zatrudniłem biegłych specjalistów. Ty masz za zadanie ich chronić. Teraz marsz do 107. I pilnuj ich jak oka w głowi, póki nie przyjdzie ktoś na drugą zmianę!
Rowan
PostWysłany: Wto 22:43, 03 Sty 2006    Temat postu:

- I co? - warknął komisarz. - I, k***a, co?
- Nic, panie komisarzu. Sprawcu nie ujęto, a zgodnie z paragrafem siódmym punktu czternastego Kodeksu...
- W d**ę sobie wsadźcie ten kodeks, Smith! Masz mi przyprowadzić to coś skute kajdankami! Żywe albo martwe!
- Kiedy?...
- Na wczoraj!
Podwładny w podskokach wybiegł z gabinetu, marząc wręcz o spotkaniu z tajemniczym stworzeniem.
PostWysłany: Wto 22:40, 03 Sty 2006    Temat postu:

- Ed, Sid, co się tak grzebiecie? Chyba nie musicie oglądać tych cholernych zwłok cały dzień? - lekko rozelźlona lekarka otworzyła drzwi pokoju. - No już, co wy...
PO chwili na całym korytarzu dało się usłyszeć wysoki pisk, który wydała z siebie pani ordynator. Przerażeni ludzie zaglądali do pokoju i ze strachem odwracali głowy. Rozszarpane zwłoki...
Rowan
PostWysłany: Wto 22:34, 03 Sty 2006    Temat postu:

- Pazurami? Kpisz sobie? - Specjalista odłożył kanapkę z kiełbasą i jeszcze raz przyjrzał się ranom chłopaka. Przywdział rękawiczki ochronne i dotknął brzegów poszarpanego ciała. Potem, z niekłym uśmiechem, zdjął rękawiczkę i wrócił do konsumbcji śniadania. - To nie mogą być pazury. Nic, co żyje nie ma tak twardych szponów. Poza tym, musiałyby być z metalu.
- Może masz rację... Ed, zaczynam się bać.
- Nie ma czego, Sid. To zwykłe morderstwo, jak co dzień.
Musztarda z kanapki kapnęła na rozszarpane wnętrzności chłopaka.
- To nie było zbyt higieniczne... - zauważył Sid.
- Przecież on nie żyje, co się martwisz. - Ed uznał to za wyjątkowo zabawne.
Obydwu przestało być do śmiechu, gdy kilka godzin później sami doświadczyli podobnego ataku szponami. Niestrawiona treść żołądkowa Eda, wymieszana wraz z krwią obficie wydobywającą się z ran, zdążyła już zakryć większość pdłogi w pomieszczeniu, skutecznie maskując ślady stóp.
PostWysłany: Wto 22:27, 03 Sty 2006    Temat postu:

Wielu specjalistów zachodziło w głowę co mogło spowadować tak brutalne poszarpanie brzucha.
- Narzędzie?
- Ed, nie kpij sobie ze mnie. To wygląda jak rozerwanie... pazurami! - sam wydawał się zaskoczony tym co mówił.
Rowan
PostWysłany: Wto 21:47, 03 Sty 2006    Temat postu:

Rankiem następnego dnia policja znalazła na plaży dwa trupy. Po dokładnych oględzinach nikt nie był w stanie ustalić dokładnej przyczyny zgonu. W przypadku dziewczyny w akta wpisano "zgon spowodowało silne uderzenie nieznanej traumy"; u chłopaka widniało "rana szarpana jamy brzusznej spowodowana użyciem nieznanego narzędzia".
Gość
PostWysłany: Wto 21:22, 03 Sty 2006    Temat postu:

Zatrzymała się kilka kroków dalej. Chłopak podbiegł do niej. Chciał zacząć rozmowę, lecz nie zdążył - uzbrojona w długie szpony ręka kobiety wbiła się w jego brzuch. Marcin wrzeszczał z bólu, krew leciała na twarz i ubranie kobiety, ale nie wydawało się to robić jej różnicy. Wyciągnęła zakrwawioną rękę z jamy brzusznej chłopaka, a ten osunął się nad ziemię. Po chwili jego serce przestało bić. Woda z przypływu zaczęła delikatnie oczyszczać piasek z krwi.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group